Podobno początki bywają trudne. Potwierdzając tą regułę walczę ze sobą, ucząc się pokory i cierpliwości. Chłopcy sprawy nie ułatwiają. Czasem zrozumienie ich graniczy z cudem, choć rozumiem już coraz więcej. Mówią bardzo niewyraźnie, a kiedy nie chce im się odpowiadać po prostu tego nie robią. Jest jeszcze jedna możliwość. Zawsze można powiedzieć coś w keczua. Seniorita nie rozumie? Dziwne!
Kiedy pierwsze lody zostały przełamane zaczynamy się poznawać. Maluchy w wieku 12, 13 lat są najbardziej wyrozumiałe. I choć kiedy pomylę jakieś wyrazy śmieją się ze mnie, to chyba dobrze się bawimy. Wczoraj niespodzianka. Najbardziej 'niedotykalski' Ronaldo sam się przytula, a przy kolacji prosi mnie, żebym wyciągnęła rękę. Zakłada na nią swoją peruwiańską bransoletkę, a ja nie wiem czy śmiać się, czy rozpłakać. W tych ciemnościach, widzę odrobinę światła. Dziękuję.
No, a koty? Są doprawdy nieznośne. Wyobraźcie sobie największego tchórza w kocich sprawach, który biega za kotem. Do tego bezskutecznie wyganiając go ze stołówki. Szaleństwo.