piątek, 18 stycznia 2013

Post o radości

Według wikipedii 'radość' to pozytywny stan emocjonalny, który jest przeciwieństwem smutku. Często dostarczana przez duże zakupy, dobry film, czy fajną imprezę. Nie trzeba jej szukać, wokół wiele sprzyjających bodźców.

Na misji radość gubi się i znajduje. Biegnie i zwalnia. Krzyczy i milczy. Pojawia się i znika. Jeśli próbujesz ją złapać wymyka się i wyślizguje. Jeśli o niej zapominasz wchodzi niezauważona.

Kiedy Ronaldo nie ma ochoty ze mną rozmawiać, a potem śpi przytulony do mojej koszuli - to radość.

Kiedy opóźniona w rozwoju Amiles z oratorium odzywa się po raz pierwszy, mówiąc 'przyniosłam dla ciebie owoce' - to radość.

Kiedy mimo naszych złych relacji Alfredo zbliża się z przeprosinowym opłatkiem - to radość.

Kiedy Brayan wraca z balu zakończeniowego z tortem w dłoni, bo nie mogłam zostać do końca - to radość.

Kiedy w przedszkolu dzieci krzyczą 'teacheeeeer' zanim zdążę wejść do środka i przewracają mnie na ziemię, bo nie mam siły przytulić wszystkich na raz - to radość.

Kiedy widzę jak Americo bawi się z małą Lidką, choć inni się śmieją - to radość.

Kiedy Ermitanio prosi mnie, abym zajrzała do jego szuflady. 'Seniorita dziękuję ci za modlitwę. To słońce jest dla ciebie. Wiem, że je lubisz. Mam nadzieję, że zawsze będziesz uśmiechać się tak jak ono' - to radość.

Kiedy wracam z wywiadówki Jeremiego i oświadczam, że jestem z niego dumna. Przytula się zapominając, że jest na mnie obrażony - to radość.

Kiedy Juan Carlos przynosi nam jedzenie do łóżek, bo jesteśmy chore - to radość.

Kiedy wbiegamy z chłopakami do fontanny, a Nino oddaje mi swoją kurtkę, choć jemu też na pewno jest zimno - to radość.

Kiedy jestem w Limie, a chłopcy na pożegnanie robią dla mnie setną już bransoletkę, naszyjnik, kolczyki. Bo przecież lubię - to radość.

Kiedy Nilthon mówi 'daj ucho seniorita', a gdy się pochylam słyszę polskie 'kocham cię' - to radość.

Cały czas od nowa poznaję te małe radości. One dodają mi skrzydeł. Kiedyś nauczę się latać.